Kilka dni temu mój znajomy miał wypadek. Na szczęście nie był tragiczny w skutkach i nie uczestniczył w nim nikt poza nim. Nie chcę wyjść na jakiegoś starego dziadka, ale przeraża mnie to gdy widzę jak młodzi, sporo młodsi ode mnie ludzie szarżują i przeceniają swoje możliwości doprowadzając do tragicznych sytuacji.
W zasadzie sam nie wiem od czego zacząć. W dzisiejszych czasach o wiele zbyt łatwo jest zdobyć szybkie auto. O wiele za szybkie dla młodego, niedoświadczonego kierowcy, który kilka miesięcy wcześniej zrobił prawo jazdy.
Marzeniem każdego kto zrobił prawo jazdy nie tylko dlatego, by dojeżdżać z punktu A do B, ale także dlatego, że kocha motoryzację, jest posiadanie szybkiego, dającego frajdę pojazdu. Cały problem w tym, że chęci bardzo rzadko idą w parze z umiejętnościami.
Paradoksalnie, z moich prywatnych obserwacji wynika, że najczęściej swoje możliwości przeceniają nie świeżo upieczeni kierowcy, bo ci zwykle jeżdżą, przynajmniej z początku, z rodzicami i brak im pewności w prowadzeniu, lecz ci którzy prawo jazdy mają rok lub dwa. Wtedy zaczyna im się wydawać, że potrafią już wszystko i nic na drodze nie jest w stanie ich zaskoczyć. Oprócz tego dochodzi rywalizacja z innymi i mamy prostą drogę do brawury za kierownicą.
A przecież przy współczesnym systemie szkoleń na prawo jazdy młody kierowca nie jest przeważnie w stanie zapanować nad samochodem w sytuacji krytycznej. Nie rzadko też nie potrafi zrozumieć, że to co robi jest niebezpieczne, czego dowodzą liczne wpisy na forach internetowych, w których młodzi ludzie licytują się na to, kto osiągnął w mieście wyższą prędkość, lub bardziej szarżował na zakręcie.
Najgorsza w tym wszystkim jest całkowita bezrefleksyjność, brak zdolności do przemyślenia swojego zachowania. Wielu młodych nie dostrzega niebezpieczeństwa w tym co robi za kierownicą, w związku z czym nawet nie próbuje zmieniać swoich nawyków.
A o tragedię nie trudno…
Ale czym ty sie przejmujesz bedzie mniej matolow na drodze I tak swiat jest przeludniony