2 rocznice

 Rok ze skodą.

1 sierpnia 2014 minął rok, od kiedy kupiłem moją skodę 120L. Po tym roku, nadal uważam, że był to bardzo dobry zakup, mimo, że w wersji fabrycznej to auto średnio nadaje się do startów w KJS.

Przez te 12 miesięcy przejechałem nią nieco ponad 6000km, z tego ok. 400km w ramach KJS i podobnych imprez. Średnie spalanie wyniosło 9,22l/100km, ale to głównie ze względu na dużą ilość jazdy po mieście, gdzie spalanie wg moich statystyk wyniosło 9,99l/100km. W trasie, której auto pokonało znacznie mniej, spalało średnio tylko 5,65l/100km.

Udało się także potwierdzić deklarowaną przez Skodę prędkość maksymalną 140km/h 😉

 

Tak moja czechosłowacka wybranka wyglądała w kilka dni po zakupie:

 

 

 

 

 

Jedną z pierwszych zmian, była zmiana fabrycznej kierownicy o rozmiarach okrętowego koła sterowego na kierownicę sportową, o średnicy 35cm. Montaż nie przebiegł bez problemów, potrzebna była odpowiednia naba, a nikt nie oferował dedykowanej do skody 120. Kupiłem nabę do skody 130/favorit i po niewielkich przeróbkach, polegajacych na pogłębieniu wycięć za pomocą pilnika udało się zamontować kierownicę.

Kolejną zmianą w kierunku przystosowania auta do sportu, był fotel kubełkowy. Wybrałem wersję z regulacją pochylenia choć dziś wiem, że lepiej było zainwestować w fotel nieco ciaśniejszy, używany, ale lepszej jakości. Cóż, wszystko jeszcze przede mną 😉

Wcześniej jeszcze, udało mi się zdobyć obrotomierz od dużego fiata. Po kilku kombinacjach z jego umiejscowieniem, ostatecznie zajął honorowe miejsce na desce rozdzielczej.

 

Dalsze kroki to m.in. demontaż wnętrza, wszystkich dywanów, części wygłuszeń oraz tylnej kanapy. Silnik przeszedł podstawowy serwis – wymianę świec i oleju. Rozrząd jest na łańcuchu, lekko już dzwoni, ale nie planuję jego wymiany. Dlaczego? O tym później 😉

Jako, że auto prowadzi się w mocno specyficzny sposób, a jego zawieszenie jest bardzo wysokie i miękkie, to trzeba było coś z tym zrobić.

Przednie sprężyny zostały wyjęte i oddane do kowala w celu dogięcia. Ostatecznie zostały też nieco obcięte i stały się w sumie o 6cm niższe. Mimo to auto nadal było bardzo miękkie. Choć to bardzo prymitywny sposób, to kupiłem 4 gumy usztywniające do sprężyn. Owszem, zawieszenie stało się twardsze, ale też powróciło do swojej normalnej wysokości (a tył nawet wyżej niż był). W przyszłości trzeba znaleźć inne rozwiązanie.

Tak auto stało przed:

A tak po:

Gdzieś po drodze odbył się pełny remont przednich hamulców, łącznie z wymianą tłoczków i wszystkich gumek oraz tarcz i klocków. Padła też pompa sprzęgła. Niestety, wskutek niewiedzy kupiłem zamiennik VIKA – czyli chiński.

Gdzieś w marcu 2014 udało się kupić nowy silnik do skody – typ 781.136M czyli 1.3 na wtrysku wielopunktowym ze skody felicii, a kosztował całe 200zł i posiada niemal pełny osprzęt. Według fabryki ma 68KM i 106Nm. Na razie nie było jednak czasu na remont i jego wymianę. Trzeba będzie jednak o tym coraz szybciej myśleć, bo obecny silnik już dogorywa.

W sierpniu skoda dorobiła się także shortshiftera. Było z tym duuużo roboty, 2 razy spawany był drążek, który się łamał, ostatecznie zastąpiony drążkiem ze skrzyni 4b., ale jest i działa. Drogi prowadzenia drążka skróciły się diametralnie.

Rok ze skodą minął bardzo szybko. Suma wydatków na szczęście nie okazała się zbyt duża, w zasadzie najbardziej po kieszeni uderzył zakup kubełka i silnika. Reszta to drobiazgi. Zobaczymy, jak skoda będzie się sprawdzać w nowym sezonie…

 Druga rocznica.

Druga, a w zasadzie to dziesiąta, bo chodzi o 10. urodziny forum Tuning Opole, z okazji której urządzona została impreza na płycie lotniska w Kamieniu Śląskim. Za naprawdę symboliczną opłatą można było sprawdzić się w walce na wyznaczonym tam torze. Jako, że impreza była czysto rekreacyjna nie prowadzono oficjalnego pomiaru czasu, jednak każdy mógł powalczyć sam ze sobą i swoim autem. Ja oczywiście pojawiłem się tam ze skodą.
Zabawa była świetna i to pomimo tego, że skoda była bez wątpienia najwolniejszym autem jakie się tam pojawiło. Trasa nie była zbyt trudna, za to dość szybka. Jazda sprawiała ogromną przyjemność także dlatego, że większość zakrętów skoda pokonywała bokiem. Później okazało się, że oprócz jej charakterystyki, winę za to ponosiły tylne opony, w których było zbyt niskie ciśnienie.
Oczywiście nie zabrakło też przygód. Kilka dni przed imprezą od drgań poluzował się korek wlewu oleju i się zgubił. Na lotnisku pojawiłem się więc z korkiem w postaci folii i trytytki 😉 Niestety, jak można się spodziewać nie było to zbyt szczelne, więc przy jeździe po torze oleju po trochu ubywało. Od pewnego momentu silnik zaczął się więc grzać, aż w końcu się zagotował. Po wystudzeniu i dolaniu (pożyczonego) płynu zrobiłem kolejnych kilka okrążeń, ale silnik znowu się zagrzał. Nie pozostało nic, jak tylko pojechać na najbliższą stację (jakieś 10km)i kupić olej i płyn. Ten odcinek pokonałem z prędkością max 40km/h, przy temp. silnika na max… Na stacji silnik się wystudził, a ja wlałem 2 litry płynu i olej. Po powrocie na tor znowu zaczęło się fajne jeżdżenie, ale też nie potrwało za długo, bo w pewnym momencie puścił spaw na drążku zmiany biegów i zostałem ze skrzynią zablokowaną na 1. biegu. Na szczęście znajomy doholował mnie do domu. Niedługo potem zastąpiłem ten drążek innym, już nie spawanym.
Podsumowując – impreza świetna, atmosfera genialna, przygody ciekawe i mam nadzieję, że w przyszłym roku znów uda się podobną imprezę zorganizować.

Trochę fot:

P.S.
Ten wpis zacząłem pisać w sierpniu 2014 😉
Mam nadzieję, że teraz będę miał więcej czasu i zapału do pisania 🙂

Autor: Szczepan Wojdyła

Szczepan Wojdyła - z zamiłowania i powołania kierowca, z wykształcenia politolog, zawodowo zajmuje się reklamą. W chwilach wolnych od pracy pisze bloga i pracę doktorską. Kocha samochody - im starsze tym lepsze, podziwia włoska motoryzację i uwielbia prowadzić wszystko, co ma kierownicę i 4 koła.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *