Rajd Festiwalowy 2015

W 2014 roku planowałem wystartować w rajdzie festiwalowym, jednak ostatecznie nie udało się, bo nie zdołałem znaleźć na czas pilota. Wtedy obiecałem sobie, że za rok zrobię wszystko by pojechać. Udało się, chociaż nie wszystko poszło tak jak to sobie zakładałem…

Rajd Festiwalowy to jedna z najstarszych imprez motoryzacyjnych na Opolszczyźnie, a na pewno w tym momencie największe zawody rangi KJS w regionie.
Chociaż trzeba przyznać, że powoli KJS staje się zbyt niską rangą, bo na starcie 46. Rajdu Festiwalowego stawiło się ponad 100 załóg, w tym kilka międzynarodowych.
Rajd rozpisano na dwa dni. W sobotę miał się odbyć prolog na wałach nad Odrą, jeden odcinek przejeżdżany dwukrotnie. W niedzielę miały zostać rozegrane cztery kolejne odcinki (2x Dobrzeń Wielki, 1x Szydłów, 1x Polska Nowa Wieś) przejeżdżane w pętli po 3 razy.

Wpisowe było dość bolesne, bo wynosiło 300zł, ale zarówno ranga jak i rozmiar imprezy nieźle uzasadniały tą kwotę.
Pierwsze załogi startowały z rynku o 17. Ponieważ z moim BMW trafiłem do ostatniej klasy, z numerem 106 startowałem jako jeden z ostatnich, około 19. Start ciekawy, bo wśród tłumów kibiców i z piskiem opon a potem… 10 minut jazdy i kolejne oczekiwanie, tym razem już na wałach na faktyczny start.
Pierwszy przejazd poszedł średnio – zabrakło precyzji, redukcji na 1. no i niepotrzebne hamowanie przed metą lotną.

Drugi przejazd niestety, był zarazem ostatnim. W zasadzie do dziś do końca nie wiem co się stało. W pewnym momencie na dojeździe do ronda straciłem po prostu hamulce. Zdążyłem tylko obrócić auto, żeby wpaść na nie bokiem a nie przodem, prosto w kibiców.

Na tym niestety udział w festiwalowym się skończył.
Szkoda, bo jeszcze tyle odcinków czekało… Od uderzenia wygiął się dolny wahacz lewego tylnego koła, rozsypało się łożysko na półosi a dodatkowo wahacz przygniótł i z niszczył przewód hamulcowy. Do tego oczywiście jedna felga i opona do wyrzucenia.

Prawdopodobnie pod ciśnieniem spadł wąż z chłodnicy, płyn dostał się na tarcze/klocki no i stąd wypadek.
Na szczęście koszt naprawy nie okazał się kosmiczny i dwa tygodnie później auto już jeździło.
Mam nadzieję, że za rok uda się wystartować i tym razem ukończyć rajd. A za parę lat może nawet rywalizować o jakieś miejsca 😉

Autor: Szczepan Wojdyła

Szczepan Wojdyła - z zamiłowania i powołania kierowca, z wykształcenia politolog, zawodowo zajmuje się reklamą. W chwilach wolnych od pracy pisze bloga i pracę doktorską. Kocha samochody - im starsze tym lepsze, podziwia włoska motoryzację i uwielbia prowadzić wszystko, co ma kierownicę i 4 koła.

2 myśli w temacie “Rajd Festiwalowy 2015”

Skomentuj Mila Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *