Standardowy przebieg samochodu na polskich portalach aukcyjno-ogłoszeniowych to ok. 200 tys. kilometrów, z niedużymi odchyłami w górę i w dół. Zastanawiam się, jak wielkim trzeba być ignorantem, by wierzyć w takie przebiegi.
W Polsce nadal silnie zakorzeniony jest kult przebiegu. Można odnieść wrażenie, że dla ludzi, którzy wychowali się wśród maluchów, dużych fiatów i polonezów, które jakością zwykle nie grzeszyły, już bariera 100 tys. kilometrów wydaje się psychologicznie groźna, bo przecież kiedyś 100 tys. kilometrów oznaczało nieraz generalny remont silnika.
Skutki tego widzimy na wspomnianych portalach.
Przykładowo, na otomoto, po wpisaniu w warunkach wyszukiwania przebiegu od 150 do 250 tys. kilometrów mamy niemal 80 tys. ogłoszeń, przy czym są to auta zarówno 3-letnie jak i ponad 20-letnie. Powyżej 200 tys. kilometrów znajdziemy już jednak tylko 48 tys. pojazdów. Powyżej 400 tys. mamy ledwie 500 aut. 500 w całej Polsce! Naprawdę ktoś w to wierzy?
Dla porównania, za naszą zachodnią granicą, na mobile.de jest niemal 1,5 tys. samochodów z przebiegiem ponad 500 tys. kilometrów, zaś ponad 200 tys. kilometrów przejechało ponad 130 tys. pojazdów.
Ktoś powie, że jakie to ma znaczenie, przecież tam jest po prostu znacznie więcej aut. To prawda, ale trzeba brać pod uwagę, jak wiele aut u nas pochodzi właśnie z Niemiec.
Dziwię się ludziom, którzy wierzą, że samochody, zwłaszcza z silnikami diesla, dodatkowo często w nadwoziu typu kombi są kupowane po to, by robić nimi 10-15 tys. kilometrów rocznie. No bo taki roczny wynik musiałyby osiągać 15-20 letnie auta, na których licznikach widnieją przebiegi rzędu 200 tys kilometrów.
Realnie takie auta robią nierzadko ponad 30 tys. kilometrów rocznie.
Tutaj bardzo fajny przykład moto-zakup.pl
Druga sprawa – przebiegów nie trzeba się bać. To truizm, ale patrząc na to co się dzieje warto go powtórzyć. Jaka różnica, czy auto ma 200 czy 400 tys.? Jeśli jest w dobrym stanie, ma wymienione części, to przebieg nie ma żadnego znaczenia. Jasne, są rzeczy które się z czasem zużywają – wnętrze, pewne elementy silnika, osprzęt itd. Tyle tylko, że albo coś jest sprawne albo nie, a to zwykle widać. I wcale nie powinno dziwić, że auto z przebiegiem rzędu 400-500 tys. kilometrów może być w lepszym stanie, niż takie, które ma na liczniku 200 tys.