Małe jest piękne (i szybkie) czyli pochwała fiata 126p

Dziś chciałem poruszyć temat emocji, tzn szeroko pojętej radości z jazdy. W zasadzie będę zmierzał do tego, by udowodnić wam, że to wcale nie moc i czysta szybkość wpływają najmocniej na nasze emocje.
Otóż ostatnio miałem możliwość kilkukrotnego przejechania się Fiatem 126p. No co? Jakie emocje i jaką radość z jazdy może dać samochodzik z dychawicznym silniczkiem o mocy nieco ponad 20KM?
Cóż, maluch jaki jest, każdy widzi. Ale chyba też każdy kto miał chociaż kilka razy okazję przejechać się tym pojazdem przyzna, że jest w nim jakiś rodzaj magii. Wszystko chodzi ciężko, opornie i żyje swoim własnym życiem. Przynajmniej w wersji fabrycznej…
Miałem bowiem okazję pojeździć także egzemplarzem nieco zmodyfikowanym. Niestety, nie była to maszyna w 100% przygotowana do sportu, ale różnica w prowadzeniu i przyspieszeniu i tak była kolosalna. Samochód który miałem dane poprowadzić miał obniżone i utwardzone zawieszenie, poszerzony rozstaw kół, przez zastosowanie dystansów, puste wnętrze i kubełkowe siedzenie kierowcy. Do pełni szczęścia brakowało w zasadzie jedynie klatki bezpieczeństwa oraz mocniejszego silnika. Mimo to, przy masie oscylującej wokół 550kg nawet te 24 konie mechaniczne wystarczają by przejechanie krótkiego testu sprawnościowego pomiędzy pachołkami na ośnieżonej/oblodzonej trasie przywoływało na twarz przysłowiowego „banana”. Mając porównanie do niemal 3-krotnie mocniejszego ale i 2-krotnie cięższego samochodu, w dodatku z przednim napędem jestem zmuszony przyznać, że jazda maluchem jest o wiele bardziej ekscytujące, a wyniki w walce o najlepszy czas przejazdu lepsze.

Dla przykładu – podczas jednego z, nazwijmy to, „treningów”, czas jaki uzyskałem moim samochodem na 300-400 metrowej trasie był bliski 53s. Wsiadając chyba po raz pierwszy w życiu do malucha uzyskałem czas 49s. Różnica kolosalna, tym bardziej kiedy dodam, że właściciel malucha na tej samej trasie wykręcił czas ok. 41s…
Ok, czasy czasami, bo z tym różnie bywa, ale gdzie ta zabawa, gdzie emocje? Fiat 126p to jedno z mniejszych aut jakie można kupić. Dzięki temu jest bardzo zwrotny, w czym dodatkowo pomaga mu tylny napęd (jest to najtańsze auto z takim napędem), dając możliwość kierowania nie tylko kierownicą ale także gazem. Niska masa sprawia, że na zakrętach nie walczymy z kierownicą, tylko pokonujemy zakręt. Silnik umieszczony z tyłu dociąża napędzane koła podczas ruszania, dzieki czemu na śliskiej nawierzchni maluch potrafi ruszyć znacznie szybciej niż wielokrotnie mocniejsze auta z przednim napędem, które mielą kołami w miejscu.
Reasumując – maluch polecam każdemu, kto chce zacząć swoją przygodę z jeżdżeniem w różnego rodzaju zawodach. Już całkowicie seryjne auto potrafi sporo nauczyć dzięki tylnemu napędowi, a po lekkich (i co ważne – dość tanich) modyfikacjach możemy na nowo poczuć frajdę z jazdy. Tak jak wspominałem – mała moc nie czyni z maluszka mistrza prostych, ale wymiary i napęd pozwalają mu królować w ciasnych nawrotach i w slalomach. To, w połączeniu z poprawionym zawieszeniem daje w efekcie odczuwane przeciążenia jakich nikt nie spodziewał by się po takim „bączku”. Małe rozmiary to także większe „czucie” auta. Nie trzeba się zastanawiać jak daleko jest przód samochodu, bowiem zazwyczaj dokładnie go widzimy, a po drugie znajduje sie on niewiele ponad 10cm od naszych stóp.
Maluch jest ciasny, głośny (czasami wręcz ogłusza, zwłaszcza gdy wypatroszona kabina wpada w rezonans) i niewygodny, ale też zwrotny, lekki i tani a to czyni z niego idealny materiał na pierwsze auto np do KJS-ów.

Autor: Szczepan Wojdyła

Szczepan Wojdyła - z zamiłowania i powołania kierowca, z wykształcenia politolog, zawodowo zajmuje się reklamą. W chwilach wolnych od pracy pisze bloga i pracę doktorską. Kocha samochody - im starsze tym lepsze, podziwia włoska motoryzację i uwielbia prowadzić wszystko, co ma kierownicę i 4 koła.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *